Twórczość

DKK-UTW prezentuje: Monika Sznajderman "Pusty las".

Monika Sznajderman „Pusty las”.

Dla mieszkańców Podkarpacia Beskid Niski to tereny znane i oswojone. Wielu z nas miało okazję być na kuracji w Wysowej Zdroju, pływać po Klimkówce czy zjeżdżać na nartach z Magury Małastowskiej. Jednak zapewne niewielu zastanawiało się nad historią tych ziem. Monika Sznajderman w książce „Pusty las” daje nam pełną emocji opowieść o najdawniejszych mieszkańcach Beskidu Niskiego i ich losach. Zaczyna od dywagacji na temat pochodzenia pierwszych osadników, którzy karczowali beskidzkie lasy, by potem przejść do kolejnych historii. Autorka wykonała ogromną pracę, wyszukując w archiwach notatki o najstarszych mieszkańcach, ich narodzinach, chrztach, ślubach i pogrzebach. Możemy poznać wielokulturowość beskidzkich wiosek, gdzie obok siebie żyli grekokatolicy, prawosławni, katolicy, Żydzi i Cyganie. Najpierw poznajemy biedne, ale w miarę bezpieczne życie w cesarstwie austro-węgierskim, by później towarzyszyć mężczyznom, kobietom z dziećmi i dziewczętom w ich pełnej niebezpieczeństw podróży do Ameryki. Autorka z imienia i nazwiska przytacza losy emigrantów „za chlebem”, których wielu padało ofiarą oszustów.

Śledzimy też czasy spektakularnego rozwoju Gorlic i Glinika w czasach boomu naftowego. Niestety, Wielka Wojna obróciła w perzynę miasto i okolice, pojawiły się liczne groby wojenne, a ludziom było coraz trudniej wyżyć z uprawy kamienistych poletek czy hodowli owiec. Czasy drugiej wojny światowej to przede wszystkim Zagłada, eksterminacja Żydów i Cyganów, rabunkowa gospodarka okupanta. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Najpierw wywózki do ZSRR, gdzie ludzie, którym obiecywano „raj na ziemi”, trafili na „ziemię nieludzką”. Potem akcja „Wisła” i wywózki na tereny po Trzeciej Rzeszy, często przez katownie UB albo obozy, takie jak ten w Jaworznie.

Nielicznym, którzy pozostali, zafundowano PGR-y, nijak nie pasujące do fizjografii i tradycji Beskidu Niskiego. Dzisiaj są to tereny o małym stopniu zaludnienia, gdzie ocalały już tylko nieliczne ślady po dawnych mieszkańcach, gdzie tak naprawdę pozostał po nich tylko „pusty las”. Gdy przy kolejnej okazji będziemy się wybierać w Beskid Niski, zacznijmy ten wyjazd od lektury książki Moniki Sznajderman. Wprowadzi nas ona w klimat może nieco przygnębiający, może nazbyt melancholijny, ale na pewno pobudzający do refleksji nad przeszłością, trudną dla wielu regionów, przez które przetoczył się okrutny walec wojny.

 

Członkom DKK-UTW przypomnę, że w omawianej przez nas książce „1945.Wojna i pokój”, Magdalena Grzebałkowska pisała między innymi o obozie w Jaworznie, losach żydowskich dzieci ocalonych z Zagłady, jak też o przesiedleniach w południowo-wschodniej Polsce. Takie lektury powinny nam nieustająco przypominać, jak bezcenną wartością jest pokój.

Maria Suchy

 

 

wstecz